zeshi

joined 5 years ago
[–] zeshi@szmer.info 3 points 2 years ago* (last edited 2 years ago) (1 children)

Trochę TLDR więc przekartkowałem ale myslę że dużo lania wody więc czuję się usprawiedliwiony.

Nie będę odbierać autorce osiągnięć w dziedzinie analizy danych ale to strasznie dziwny opis jakoby bitcoin był anonimowy. Nikt poważny nigdy nie twierdził, że jest. Stąd określenie pseudoanonimowość - skoro bitcoin jest publciznie dostepną księgą rachunkową wszystkich transakcji to jedynym co izoluje tożsamosć od konta jest niemożliwość połączenia konta z osobą będącą użytkownikiem. Co oczywiście nie jest niemożliwe jak tlyko połączysz miejsce transakcji z czymś tak trywialnym jak nagranie z CCTV

Jeśli cryptobros myśleli że są całkowicie anonimowi to byli po prostu głupi.

[–] zeshi@szmer.info 1 points 2 years ago* (last edited 2 years ago) (1 children)

Jest to wygodne i ma w miarę ok algorytm rekomendacji. Dobrze mi się żyje na planie rodzinnym (który może też być w rzeczywistości przyjacielski). Piracenie wymaga istotnie więcej pracy więc nie widzę powodu żeby do tego wracać o ile nie mam potrzeby posłuchać albumu niedostępnego na platformie.

[–] zeshi@szmer.info 1 points 2 years ago

no widze że się nie dogadamy bo dalej stawiasz chochoły, tak jak z równaniem w dół do akademików.

[–] zeshi@szmer.info 1 points 2 years ago* (last edited 2 years ago) (2 children)

bo żyjemy tu i teraz

Jak pada krytyka kapitalizmu i własnośći to też się upierasz że skoro żyjemy tu i teraz, to trzeba mówić o własności dla małych i rozwiązaniach prawnych zamiast krytykować własność i demokrację liberaną? Właśnei tu widzę podobieństwo do liberalnej obrony własności, założenie że jak ktoś nei lubi liberalnej własności to na pewno w pierwszej kolejności chce zabrać szaraczkom. Albo drobnym autorom.

Kidy ja poruszam temat prawa własności intelektualnej i zaczynam od tego, że drobni autorzy są na końcu kolejki problemów z nim ziwązanych, Ty argumentujesz o praktyczne rozwiązania jakbym proponował zabrać małym (uspołecznić ich pracę) i zostawić dużym (sprywatyzować pracę pracowników i kolektywną wiedzę społęczeństwa). Co konkretnie jest najlepsze dla konkretnej grupy tu i teraz to drastycznie inne pytanie niż o jeden z fundamentów status quo. Moim zdaniem to może być krótkowzroczne jak w mniej radykalnych ZZ, które się zadowalają nieco większymi podwyżkami i nie roważają nawet alternatywy do status quo.

Podobnie przykłąd organizacji podałem jako przykład zarabiania pensji bez typowych firmowych roszczeń do prawa własności intelektualnej, a nie jako jedyny słuszny model organizacyjny. Przecież nie napisałem nigdize że wszyscy mamy teraz założyć Mozillę i forma organizacji nie była w ogóle istotną częścią przykładu.

[–] zeshi@szmer.info 1 points 2 years ago (4 children)

jest argumentem za tym, by bardziej ich pracę chronić a nie, by odbierać im prawo do, i tak niewielkich, zysków z niej

nie rozuimem czemu nalegasz na rozmowę o prawach autorskich tu i teraz, zamiast o mechanizmie jako takim. Znowu użyję porównania - można krytykować państwo bez nienawidzenia osób potrzebujących zasiłku, a jednak anarchizujący lewicowcy często to robią.

Nikt nie sugerował że dziennikarz jest wyzyskiwaczem, wręcz jasno podkreśliłem że za pracę należy się zapłata. Tylko jeśli nieetyczne jest zabranie owoców czyjejść pracy (że tak po marksistowsku powiem) to warto też się zastanowić na ile etyczne są same fundamenty prawa własności i przemocowe instytucje na ich straży bo ich skala jest drastycznie większa. Jeśli uznamy że prawo własności to część prawa tak ogólnie, to odbiera autorom też część narzędzi dochodzenia swoich racji pod groźbą gorszych konsekwencji.

Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę ale przyjmujesz w tej rozmowie bardzo kapitalistyczny kontekst - biedni tówrcy ciągle muszący martwić się o zjedzenie resztek tynku ze ścian.

Nie jestem w stanie przewidzieć czy będzie się dało monetyzować swoją pracę w dokładnie taki sposób jak teraz jednak to drastycznie inne obawy niż o śmierć głodową.

Argument z Indymedia trochę się mija z tym co miałem na myśli pisząc o wolnym oprogrmowaniu za któe niektórzy twórcy mają płacone kiedy przy nim pracują, istnieja całe organizacje jak Signal czy Mozilla które utrzymują pełnoetatowych pracowników - to wcale nie musi być wolontariat jeśli nie dostają tantiemów od tego co napisali. Spora część internetu i komputerów stoi na tej pracy. Niestety co najmniej częściowo w żaden sposób nieodpłatnej.

[–] zeshi@szmer.info 1 points 2 years ago* (last edited 2 years ago) (6 children)

Szczerze mówiąc nie rozumiem czemu skupiasz się tak bardzo na wzorach swetra czy nawet napisanie książki. Jeżeli podstawową funkcją i w zasadzie głównym prawa własności intelektualnej jest po prostu wyzysk , zazwyczaj przez cwaniaków którzy te prawa kupili albo zainwestowali i teraz chcą pobierać rentę, dożywotnią najlepiej.

Twoja argumentacja przypomina mi trochę rozmowy z prawicowcami którym Jak się mówi że może ten koncept własności jest zaorania, to oni od razu zarzucają że przecież trzeba chronić prawo ludzi do posiadania własnego domu. Kiedy mówimy o z pełnym zniszczeniem upraw własności to raczej mamy na myśli instytucje które utrzymują je przemocą i wszelkie ich dobrodziejstwa to naprawdę bardzo drugorzędne jak nie trzeciorzędne regulacje.

I skoro o przemocy mowa pomyśl jak wielką skalę przemocy trzeba utrzymywać żeby istniały. To są wszystkie te państwowe instytucje których każdy prawilny lewak nienawidzi. Moim zdaniem istnieją bardzo dobre metody monetyzacji działalności małych autorów i nawet dzisiaj nie widzimy ale jeśli muszę je poświęcić po to żeby nie było patentów na szczepionki czy w jakich korporacji kupujących prawa autorskie na dekady, to ok. I tak spodziewam się drastycznego podniesienia poziomu życia i wymaganego minimalnego czasu pracy żeby się utrzymać.

Fakt że ze sztuki trzeba się utrzymywać albo mieć wolne zasoby to fakt w obecnym kontekście kapitalizmu, a przecież to w tym kontekście pracownicy są wywłaszczeni i konkurują z fast fashion szyjącymi ubrania rękami nisko opłacanych pracowników żyjących w warunkach których raczej nie uznajemy za zbyt godne.

Natomiast myślę że wolno oprogramowanie pokazuje nam że można wymyślać całkiem sporo i Wręcz specjalnie nie ograniczać użycia wytworów.

Spodziewam się raczej modelu wolnego oprogramowania i innych form monetyzacji niż kompletnie zapaści małych twórców.

[–] zeshi@szmer.info 2 points 2 years ago* (last edited 2 years ago) (8 children)

edycja: żeby mniej więcej narkeślić z jakiej perspektywy wychodzę - mówiąż że chcę zaorania prawa też nie mam na myśli żeby zaorać prawo pracy, tylko cały koncept legalizmu i prawa jako przede wszystkim służący utryzmaniu władzy i porządku. Kapitaliści nie istnieją w próżni, prawo jest dla nich.

Tylko że własność intelektualna nie została i nigdy nie służyła "małym twórcom". Analogia praw pracowniczych nie ma tu zastosowania ponieważ prawa pracownicze zostały wywalczone jako (mierna ale zawsze) przeciwwaga do tej bardziej tradycyjnej własności. Prawo własności intelektualnej to skrajnie kapitalistyczna regulacja o piertownej i najwazniejszej funkcji wspierania kapitalistów, która została jako tako rozciągnięta na drobnyhc twórców, możę specjalnie, może przypadkiem. Jej głównym celem były i do dziś są patenty - na oprogramowanie, wiedzę, szczepionki i preparaty ratujące życie. W kontekśćie sztuki kształt praw autorskich w dużym stopniu nadał np. Disney, będący wszystkim czego drobni twórcy nienawidzą - to dizęki nim mamy skrajnie długie patenty na sztukę i mały twórca nie może tworzyć własnej fikcji z myszką miki czy co tam sobie kupią (np Gwiezdne Wojny bo czemu nie). Trudno nie wspomnieć o tym że dziś prawa własność intelektualnej są ważniejsze niż marksistowskie opisy wyzysku w fabrykach, w sztuczny sposób ogranicza legalność wiedzy i jakiekolwiek resztki konkurencji na rynku. Wystarczy pomyśleć o "geniuszach" jak Edison skupujących patenty żeby mieć z nich górę złota i uchodzić za wizjonera, czy to żarówki, czy samochody, czy maszyny do szycia.

Z perspektywy lewicowej prawo własności intelektualnej właśnie dlatego jest do kompletnego zaorania - to czysta forma monopolizmu. Zaoranie własności intelektualnej nie oznacza odebrania małym autorom zdolności do walki o swoje i zastąpienia ich paróweczkami Korwina. Oznacza przede wszystkim ich podstawowej monopolistycznej funkcji, najlepiej od razu razem z landlordyzmem (chociaż to jednak nieco inny temat bo przynajmniej jest to "prawdziwa" własnosć, a nie ograniczanie myslenia przemocą). Chociaż pokłóciłbym się że możliwości ogromnej większości małych twórców do dochodzenia swoich racji są skrajnie ograniczone, a ich potencjał ograniczony gąszczem absurdalnych praw autorskich, nierzadko w rękach korporacji. Oraz o to jak piractwo nie zabija sztuki ani jak prawa autorskie nie powodują że artyści przestali biedować pomimo streamingu itp.

Jakbym miał akurat bardziej komunistyczny dzień to bym jeszcze wyciągnał Kropotkina, że wszystko jest wszystkich skoro wszyscy na to pracowali. Książka zrodzona w głowie autora, czy badanie zrodzone w głowie naukowca, to przecież także odrobina wkładu własnego na bazie ogromu wiedzy i kultury wygenerowanej przez miliardy ludzi (nie umniejszając bardoz realnej i często wymagającej pracy za którą należy się zapłata). Ale nie można tak bo przyjdzie pan Disney i utnie łapki złodziejowi popełniającemu "kradzież" pomysłu Gwiezdnych Wojen. Lub w gorszym przypadki pan Pfizer bioinżynierowi produkującemu ratujące życie szczepionki zgodnie z zapotrzebowaniem.

Fakt że sztukę można robić tylko albo jak się jest bogatym, albo jak się ma dobrego sponsora, albo po zapieprzaniu w fabryce, to realia wyzysku także na bazie własności intelektualnej.

[–] zeshi@szmer.info 1 points 2 years ago* (last edited 2 years ago) (10 children)

Gwarantuję że każda poważna firma zajmująca AI trenuje swoje modele na co najmniej "niejasnych prawnie" danych tylko się nie przyznaje. Prawo zupełnie nie nadąża za AI, a koncept własności intelektualnej i tak jest do zaorania z perspektywy wolnościowej i lewicowej. To dotyczy nie tylko czatów ale też tego co nazywamy zazwyczaj Machine L:earning w ogóle, więc nie tylko słowa i czaty,

Raczej nie nazwałbym tego "trzymaniem ksiązki w pamięci" bo nie tak dizałają LLM - one tylko predykują kolejny najbardziej prawdopodobny token, co w przypadku czatu oznacza słowo. Dlatego czasem jak je prosimy o link to dostajemy link, a czasem ten link jest efektem halucynacji. Tak naprawdę czaty halucynują wszystko co generują, nie ma tam "sensu" w ludzkim rozumieniu.

IMO nie ma w tym nic złego, tak jak @Waćpan wspomina to przede wszystkim podkreśla problemy systemowe, klasyczną prywatyzację zysków i uspołecznienie kosztów. Chociaż tym razem przynajmniej te koszty są brane z przeszłości.

[–] zeshi@szmer.info 2 points 2 years ago

jesteś kolejną osobą któa tak twierdzi więc może mi jakiś update nie poszedł :o

[–] zeshi@szmer.info 3 points 2 years ago (2 children)

ja tam czekam cierpliwie aż ekipa ublock coś wymyśli. Właśnie mi się jutub zblokował i postanowiłem wykorzystac okazję jako odwyk.

[–] zeshi@szmer.info 6 points 2 years ago

Trochę jestem ciekaw co by było w PL bo jak widać jak stary biały typ zadźga małe dziecko to nie ma zamieszek ani nawet prawica nie ma bólu dupy i nie mówi, że trzeba odesłać polaków na pustynię

[–] zeshi@szmer.info 2 points 2 years ago (1 children)

Z jednej strony to neoliberalizm według tej bardziej poprawnej definicji. Z drugiej min tak wygraliśmy z nadmiernie powszechnym paleniem.

Trochę jestem rozdarty między innymi przez takie wzmianki sugerujące silny lobbying

Niektóre przetworzone jedzenie jak np. kiełbasy zostały wyłączone z dodatkowego opodatkowania na skutek kompromisu z przemysłem spożywczym.

Czy wspomniane problemy biednych. Jednak nawet w USA wysoko przetworzone jedzenie to często efekt radzenia sobie z biedą

 

Z tego co wiem sam algorytm jest przezajebisty i trudno o coś lepszego, szczególnie że najpopularniejszą konkurencją do tej pory są fejsbuk (messenger + whatsapp) i telegram pozostawiajace bardzo wiele do życzenia w kwestiach bezpieczeństwa. Ostatnio jednak trafiłem na krytykę Signal choćby tutaj:

https://resist.berlin/goodbye_signal.txt

Kluczowe wydają mi się następujące punkty

  • Numer telefonu, aczkolwiek Moxie nigdy nie obiecywał anonimowości, wszak Signal jest reklamowany jako zapewniający prywatność.

  • Scentralizowana infrastruktura i brak woli przejścia na federacyjność

  • Spora zależność od rządowego finansowania z rąk USA

  • Z założenia niebezpieczne endpointy w postaci Androidów i iOS-ów, a wiadomo że większośc osób ma na telefonie zaguglowaną wersję z nakładką producenta.

Czy w związku z powyższymi pomimo ogromnej wygody Signala warto się skupić na alternatywach jak Matrix, stare dobre PGP, apkach z założenia desktopowych itp? Bo rzeczywiście Signal jest świetny jeśli chodzi o upowszechnienie prywatności w życiu codziennym ale czy to wystarcza osobom wymagającym więcej bezpieczeństwa poprzez narażanie się państwom czy prawicowym ekstremistom?

Jak to jest u was? Jak bardzo ufacie Signalowi?

view more: next ›