obywatelle

joined 5 years ago
[–] obywatelle@szmer.info 1 points 6 months ago* (last edited 6 months ago)

Cóż, to są cytaty, a raczej parafrazy z tego co mówili mi ludzie.

Ja sama Pixelfeda nie znam to nikomu go nie polecałam.

[–] obywatelle@szmer.info 0 points 6 months ago

Moment, bo aż musiałam przeczytać komentarz Wyraka dwa razy. Gdzie on w ogóle wspomniał o "wyznawcach judaizmu"? Dlaczego tak często ludziom w tę dyskusję zaplątują się wątki religijne?

Cała masa Żydów (mam wrażenie że kol. Wyrak używa tylko dużej litery, więc chodzi o narodowość) nie wyznaje judaizmu. Część elit politycznych Izraela to najprawdopodobniej ateiści. Tak, na prawicy też. Nie istnieje żadna ogólnie przyjęta koncepcja, że Żyd = wyznawca judaizmu, tak jak Polak nie równa się z marszu katolik. Dawid Ben-Gurion był ateistą bardzo otwarcie. Golda Meir też. Teodor Herzl, akuszer idei syjonizmu, też ateista! A ilu nigdy się po prostu nie przyznawało ani nie dyskutowało publicznie swojego stosunku do religii?

Fakt, w Izraelu nie uchodzi to za dobry ton, żeby obnosić się z ateizmem (inaczej niż w Diasporze). Bardzo wielu Izraelczyków uważa, że "to nieżydowskie" i w łonie społeczności ciągle wybuchają debaty o to, czy Żyd ateista to jeszcze Żyd. Ale trend który się w anglojęzycznej prasie określa jako Jewish secularism żyje i ma się dobrze. Polega on głównie na tym, że nie mówi się głośno słowa ateizm, ale np. nie przestrzega się wielu zakazów religijnych, albo nie uczestniczy w życiu religijnej społeczności i traktuje się to wszystko lekko, ale nie rezygnuje się z żydowskiej tożsamości. Za to na wierzchu jest jak w Polsce: przyznaje się publicznie że "w coś trzeba wierzyć" (dawny spis powszechny szacował że 80% mieszkańców Izraela wierzy w jakąś siłę wyższą) i oczywiście obnosi się z kulturowym dziedzictwem przyklejonym do religijnej tradycji (bo to dziedzictwo jest uznawane za "żydowskie" i za wyróżnik). Za to co do diaspory to panuje przekonanie, że ponad 50% światowych Żydów to ateiści lub agnostycy. Niestety nie ma na ten temat danych.

Enyłej, ta dywagacja to zapiski na marginesie, dla ciekawych. W sensie: krytyka Izraela nie ma nic wspólnego z krytyką judaizmu i nie miałaby z nią nic wspólnego nawet gdyby 100% Izraelczyków było wierzących i praktykujących. Atakując Izrael, atakujesz byt państwowy i filozofię stojącą za tym państwem - ale nie tę, która wypływa z osobliwej interpretacji Tory, tylko tę, która zakłada, że współistnienie Żydów i Arabów na tej samej ziemi jest niemożliwe, a więc silniejszy musi wyprzeć słabszego. Ta myśl pochodzi od samego Ben-Guriona, autentycznego psychopaty, który nie widział Holokaustu na oczy (wyemigrował z Polski na długo przed wojną, a sam przyznawał, że w jego rodzinnym Płońsku nie odczuł antysemityzmu wcale), i stała się kamieniem węgielnym filozofii państwowej Izraela. Sam Ben-Gurion jest uważany za Ojca Założyciela kraju, a jeśli poczytać różne jego złote myśli to... mało powiedzieć że włos się jeży na głowie. A jest to ważne, bo tak naprawdę to dzisiejszy Likud jest w pewnym sensie kontynuacją założonego przez niego stronnictwa politycznego i spadkobiercą jego idei. I jest to idea na wskroś świecka, w której komponent religijny jest swojego rodzaju ornamentem - bardzo ważnym i bardzo istotnym, ale nie można mówić, że krytykując jedno, z automatu krytykujemy drugie.

[–] obywatelle@szmer.info 6 points 6 months ago (3 children)

Oczywiście że nie udało mi się namówić nikogo. Mimo licznych prób. I prawdopodobnie się już nie uda. Niektórzy próbowali i się wycofali, niektórym nie chciało się nawet próbować. Inicjalnie był czasem nawet entuzjazm, ale malał z każdą chwilą, aż ludzie w końcu odpadali i zostawiali te konta samym sobie.

Lista powodów z cytatami poniżej. I to wcale nie tak, że uważam wszystkie te powody za bzdurne.

  • "tam nikogo nie ma"
  • "nie wiem jak się tego używa i nie chce mi się dowiadywać / nie wiem o co z tym chodzi i nie chcę wiedzieć"
  • "źle działa na telefonie / nie ma appki"
  • "to jakiś klon telegrama???"
  • "nie będę zakładać kolejnego konta na kolejnym portalu, i tak jest już za dużo tych social mediów"
  • "nie ma tu ludzi których obserwuję na FB/insta i nie namówię ich żeby się przenieśli"
  • "mam to konto ale nie mam siły postować na wszystkich mediach po kolei, więc postuję na mainstreamowych, bo tam najwięcej ludzi to widzi i mam interakcje"
  • "byłem tam ale tam są sami ludzie gadający o tym że ten główny internet to zło, a jak są jakieś społeczności tematyczne to malutkie"
  • "byłam tam ale tam chyba wszyscy są informatykami i gadają o linuxie"
  • "na mastodonie pokazują się wszystkie posty jak leci i to męczy, bo niektórzy postują co godzinę albo co paręnaście minut i ma się przesycenie"
  • "na tym fediwersum nie ma odpowiednika serwisów obrazkowych, a ja głównie na takich siedzę (Pinterest/Tumblr/Instagram/coś tam innego)"
  • "niby spoko ale trzeba opisywać każdy obrazek tym tekstem dla niewidomych, bo inaczej ludzie na ciebie naskakują, a ja nie mam siły/nie chce mi się/nie wiem o co ta afera skoro istnieją AI do tego" (ale ta osoba i tak ma konto i go używa, tylko siedzi na anglojęzycznych przestrzeniach)

Niektóre z tych komentarzy pochodzą od tych samych osób. Jak chodzi o mnie to ja podzielam głównie pogląd o bazie użytkowników: trudno znaleźć ludzi postujących aktywnie, którzy nie byliby geekami albo miłośnikami kolei (xD). A jednak na social media wchodzi się nie po to żeby poznawać jeden typ ludzi, a żeby mieć okazję zetknąć się z różnorodnymi perspektywami. Ja dopiero na Facebooku odkryłam różne światy, o których istnieniu nie miałam w życiu pojęcia (jak posty: Aliny Czyżewskiej o mobbingu w instytucjach kultury, Anny Krawczak o systemie pieczy zastępczej, Piotra z profilu "Ukraina: Wojna", i tak dalej i tak dalej). I fakt, tych ludzi nie namówi się na przesiadkę na inne media, a nawet gdyby, to ich followersi nie pójdą za nimi. W dobie nadprodukcji treści, jeśli znika twój ulubiony influenser, znajdujesz sobie nowego influensera. Musi być efekt skali, a żeby był efekt skali, musi być efekt skali. To błędne koło.

I tak tu siedzę i co jakiś czas namawiam ludzi, ale zauważam, że coraz więcej z nich zaczyna po prostu odchodzić od social mediów - a kiedy słyszą o tym, że mieliby sobie zakładać następne, to uderza ich nagle świadomość, że jest tego przecież i tak już za dużo.

[–] obywatelle@szmer.info 0 points 6 months ago

Serio uważasz że w jakiejś przestrzeni aktywistycznej chwalony jest Hamas? Ale tak na poważnie-poważnie?

Tylko dlatego, że przyszedł tu kolega który poprzyklejał wszystkim łatki jak leci, oskarżył ludzi o współpracowanie z Hamasem czy ichnimi branczami, mamy to w ogóle brać na poważnie?

Czasem naprawdę czuję się tu tak:

[–] obywatelle@szmer.info 2 points 7 months ago

Mnie to na przykład ogóle nie obchodzi. Asad to tak bardzo wczorajsze wiadomości, że nikt nie daje już jebania o jego życie. Jeśli żyje to niech się cieszy.

Po prostu gdyby go otruto na polecenie Putina to nie byłoby w tym absolutnie nic dziwnego.

[–] obywatelle@szmer.info 5 points 7 months ago (5 children)

Jeśli to prawda, to chyba szokuje to jedynie mediaworkerów z WP.

Ja rozumiem że pewne rzeczy były dawno, ale czy nikt już nie pamięta jak skończyła się kurtuazyjna wizyta Bieruta w Moskwie? :D

[–] obywatelle@szmer.info 3 points 7 months ago

Dunning-Kruger is strong with this one.

[–] obywatelle@szmer.info 4 points 7 months ago

Dzisiaj Wyrwał zrobiłby wywiad z narodowcem o lewakach którzy narażają Bezpieczeństwo Naszych Żołnierzy.

[–] obywatelle@szmer.info 0 points 7 months ago

Dude ja lata siedziałam na lewackicn grupkach. Nikt mnie z nich nigdy nie wyrzucił. Tak się składa że jedną nawet prowadzę. Ale to naprawdę świetny argument w dyskusji: "spadłabyś z każdej lewackiej grupki". Pokazuje że serio gadasz żeby gadać.

To co ty nazwyasz monologami i robieniem wykładów ja nazywam uzasadnianiem swojej linii. Przy pomocy argumentów. Fakt, daję z siebie nieproporcjonalnie za dużo względem faktu, że ty argumentami w ogóle nie operujesz – powtarzasz tylko w kółko "jest tak ponieważ tak uważam".

Oczywiście że puszczają mi nerwy. Ile razy można mieć nadzieję, że ktoś odniesie się merytorycznie do tego co piszesz, ze zrozumieniem? A potem odbijać się od ściany? To jest serio niemiłe uczucie. Jak marnuję w sumie cenny czas żeby jak najdokładniej wyjaśnić moje pozycje, to dostaję sugestią że to "filozofia". Jak napiszę tylko jedno zdanie to zaraz święte oburzenie, że "a gdzie argumenty". xD

[–] obywatelle@szmer.info 0 points 7 months ago (2 children)

I kto tu nie rozumie co się pisze?

Ty. Ale nie rozumiesz że nie rozumiesz, więc możesz dalej pleść głupoty. :)

Moją propozycją jest zgodzić się z ogólną definicją terroryzmu i nie tracić życia na walkę o znaczenie słowa.

Terroryzm (z gr. τρέω, treo, „drżenie, obawa” oraz łac. terror, -oris „strach, trwoga, przerażenie”) – ogół agresywnych działań przestępczych nastawionych na rozgłos i wytworzenie lęku, mających na celu wymuszenie na władzy lub społeczeństwie określonych ustępstw lub świadczeń.. Serio, to jest NAJBARDZIEJ POWSZECHNIE PRZYJĘTA DEFINICJA. Wiki PL.

Different definitions of terrorism emphasize its randomness, its aim to instill fear, and its broader impact beyond its immediate victims. - wiki ENG. Litości, wystarczy samo tłumaczenie łacińskiego źródłosłowu terror. To nie mechanika kwantowa. Inb4 Wikipedia kłamie: otwórz DOWOLNY podręcznik do politologii. Dowolną pozycję o terroryzmie. Spytaj dowolnego człowieka o to, jak rozumie słowo terroryzm. Spytaj czy to, co Rosja robi w Odessie można nazwać terroryzmem. I przestań mi wciskać że to JA próbuję "zmienić powszechnie przyjęte definicje" za pomocą "filozofii".

Serio, nie chce mi się kurwa dziesiąty raz tłumaczyć tego samego. Hamas to terroryści nie dlatego, że mają dresy zamiast mundurów i DIY rakiety zamiast HIMARSów.

Atak Hamasu na imprezy kulturalne w celu wzięcia cywilnych zakładników, zabijanie nieuzbrojonych mieszkańców kibuców itp., to są działania obliczone na wywołanie strachu i osiągnięcie politycznych celów. Tak jak zamieszki w Hamburgu kilka lat temu z udziałem insurekcyjnych anarchistów miały na celu wywołanie tzw. efektu mrożącego u elit, poprzez palenie drogich samochodów, rabunki, niszczenie infrastruktury. To też terroryzm.

Oczywiście że Hamas to armia. I niczego to nie zmienia. Armie, powtarzam po raz dziesiąty, również dokonują aktów terroryzmu - wszędzie tam, gdzie celem ich działania nie jest osłabienie militarnego potencjału wroga, lecz "złamanie ducha" wśród mieszkańców atakowanych terenów. 7 października nie ucierpiały niemal żadne cele wojskowe (bo nie mogły - są zbyt dobrze chronione), zginęła tylko mała część żołnierzy aktywnej służby.

IDF dokonuje aktów terroryzmu. Codziennie, od lat. Przy czym w ich przypadku skala jest już tak zmasowana, że można to nazwać swobodnie ludobójstwem - bo przy takiej liczbie zabitych dziennie nie może chodzić o wymuszenie zmiany postaw u Palestyńczyków, lecz wybicie ich do nogi. Jedynym problemem jest logistyka. Zaraz się ujawni kolega-apologata syjonizmu i zacznie znowu pieprzyć głodne kawałki, że "to nie jest ludobójstwo", kiedy to również perfekcyjnie pasuje do definicji?

Można sobie nazywać to co robi Hamas "walką o wolność" czy "sprawiedliwym odwetem", ale nawet jeśli ocenimy to moralnie pozytywnie, to wciąż jest to terroryzm. I to raczej ty nie zawrócisz w tej sprawie publicznego dyskursu kijem, bo będzie ci bardzo trudno podać przekonujące argumenty za tym, że Hamas nie dokonuje aktów terroryzmu. Łatwiej już - moim zdaniem - wykazać, że Palestyńczycy w obliczu terroryzmu izraelskiego są skazani na te same metody. Co jest prawdziwym horrorem tej sytuacji, bo nie daje nadziei na to, że kiedykolwiek w przyszłości nastanie czas, w którym którakolwiek ze stron uzna rachunki krzywd za wyrównane. Skoro IDF uważa, że "w Palestynie nie ma cywilów" i że każde dziecko jest potencjalnym przyszłym zbrodniarzem, to w efekcie palestyński opór staje się tak samo zaciekły i fanatyczny. I skazany na nakręcanie spirali przemocy. I o tym można mówić i o tym próbuję mówić, tłumacząc bezskutecznie do rozsądku tut. koledze o ksywie Spluwa, tak bardzo zafiksowanemu na prawdopośrodkizmie, że w efekcie robiącemu krecią robotę i pomagającemu zewnętrznym czynnikom rozmontować polski ruch lewicowy w oparciu o urojenia o antysemityzmie. Mówić o tym, że terroryzm Hamasu to dziś jedyna realna forma odpowiedzi na terroryzm izraelski. Wskazywać, kto jest za to odpowiedzialny i kto jest winien tej sytuacji. Otwierać oczy takim misiom o małym rozumku jak autor tego posta, które albo z cynizmu albo ze zwykłej głupoty grają w groźną dezinformacyjną grę.

Spin, że "dla jednego terrorysta to dla drugiego bojownik o wolność" można od biedy kręcić kiedy akurat nie ma żadnej terrorystycznej akcji na bliskim horyzoncie dziejowym. A nie kiedy masz filmy propagandowe zrobione przez sam Hamas, szczycące się metodologią ataków i pokazujące jasno co jest ich celem. Trzeba to traktować jak smutną rzeczywistość, a nie coś, co wypada opiewać i się tym zachwycać, jak jeden edgy kolega w wątku który już zaczyna pieprzyć że w obecnej sytuacji "antysemityzm jest koniecznością". Nie ma natomiast po co prześcigać syjonistów w konkurencji robienia fikołków i w usilnym przekonywaniu wszystkich, że "to są normalne działania wojenne". Nic w tym konflikcie nie jest ani trochę normalne.

Jak się tak będziemy zapędzać to skończymy jak ten ćwierćinteligent Jarosław Pietrzak sugerujący bez cienia żenady, że według niego cały 7/10 to był inside job bo jemu z poszlakowych dowodów (źródło: Instytut Danych z Dupy) wychodzi mu, że te wszystkie ofiary śmiertelne to Izrael sam pozabijał dla efektu. Zupełnie przypadkowo jego ideologiczni koledzy pieprzą te same bzdury o masakrze w Buczy i innych zbrodniach rosyjskich, a Kurdów nazywają agentami imperializmu. Większość normalnych ludzi ich wyśmiewa. W tym ja. Nie chcę staczać się do ich poziomu.

[–] obywatelle@szmer.info 2 points 7 months ago

Podoba mi się że Finowie w ogóle się nie pierdzielą ani nie czekają na "oficjalną wypowiedź przedstawiciela FR" tylko od razu abordaż i przejęcie jednostki.

[–] obywatelle@szmer.info 0 points 7 months ago (4 children)

Ale to nie ja sprowadzam dyskusję do semantyki. Ja nie mam po prostu problemu z używaniem słowa, którego ty się tak boisz. Ba, ty przecież nie masz nawet własnej kontrpropozycji. Uznajesz słowo "terroryzm" za nic nie znaczące, bo tak. Bo propaganda, bo imperializm. A potem mówisz że to ja "odbiegam od powszechnych definicji". Jakich definicji, skoro wg twojej wykładni nie ma czegoś takiego jak terroryzm? :)

view more: ‹ prev next ›