dj1936

joined 5 years ago
MODERATOR OF
[–] dj1936@szmer.info 1 points 6 months ago (4 children)

sudo apt update && sudo apt install signal-desktop

[–] dj1936@szmer.info 1 points 6 months ago (6 children)

sudo apt update && sudo apt install signal-desktop

znowu dupa :(

[–] dj1936@szmer.info 1 points 6 months ago (9 children)

Nie udało się.

[–] dj1936@szmer.info 1 points 7 months ago* (last edited 7 months ago) (1 children)

Czy w Polsce ta społecznościowka również staje lub stanie się popularna?

Gdzie mogę sprawdzić jak popularna jest dziś i jak jej popularność się zmienia?

Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to śledzić ilość jej ściągnąć ze sklepu Play.

[–] dj1936@szmer.info 1 points 7 months ago

A, no dobra - z kwestii tego, że pieniędzmi można dotrzeć na FB do większej ilości osób, to wiem, od lat to działa.

Ale pytanie: czy można jakoś ze strony jednostki uchronić się od tych sponsorowanych treści?

Ciekawe, czy kiedyś na FB wprowadza konto premium, które faktycznie będzie te reklamy (bo to są reklamy) ignorowało.

[–] dj1936@szmer.info 1 points 7 months ago (2 children)

Nie kumam. Placisz za reklamy na FB? WTF? W jaki sposób? I co wtedy się dzieje?

[–] dj1936@szmer.info 3 points 7 months ago (4 children)

A czy na korpomediach również nie zamykamy się w banieczkach - grupy, fanpejdze, znajomi... Człowiek wybiera to, co lubi.

 

jak zauważyliście (nawet jeśli nie chcecie tego przyznać sami przed sobą), FB, Twitter/X i inne korpomedia, nastawione na kasę, to gówno. Fajnie opisane to jest tutaj https://www.youtube.com/watch?v=XQiP37BGKhU&t=1s

FB decyduje, co zobaczycie, a co nie. Przewiń sobie tablicę znajomych - sprawdź ile rzeczy wrzucali, a ich nie widziałeś/aś (wyłączając jednostki), bo tablicę masz zajebaną reklamami, których nie chciałeś.

Możesz sobie obserwować jakiegoś fanpejdża, a FB jak będzie chciał, to Ci przestanie go wyświetlać i elo. Z drugiej strony, jak prowadzisz jakiegoś FP, to musisz nakurwiać regularnie + i tak FB może Cię wyciszyć/skasować.

A więc moim zdaniem, oprócz polskiego marudzenia, trzeba też coś robić, a mianowicie: budować swoje media. I ja to robię.

Największe zalety Mastodona i szmera dla mnie to: a) poziom dyskusji, b) brak reklam, c) brak handlu danymi, d) brak pozycjonowania treści, e) SKOŃCZONOŚĆ TREŚCI - czyli wejdę, przewinę stronę, zobaczę 8 nowych artykułów, przewijam dalej i widzę to, co było wczoraj. A więc: zamiast skrolować bez końca i bez sensu, wybieram któryś, czytam, dyskutuję...

Udało się Wam kogoś ze znajomych namówić nie tyle do zrezygnowania z FB, co do aktywności na szmere lub Mastodonie? Albo gdzieś indziej? Jakie jest Wasze zdanie? Zapraszam do dyskusji!

 

Jeśli mamy dość FB i innych korpomediów, to nei wystarczy mieć ich dość.

Moim zdaniem powinniśmy tworzyć te alternatywy, które uważamy za słuszne, rozwijając je poprzez wrzucanie treści, komentowanie, reklamowanie.

Tym bardziej, że te strony - jak FB czy Twitter/X - pomagają nam.

To jest trochę samonapędzające się koło.Im więcej ludzi, tym więcej ludzi, im więcej ludzi, tym więcej treści, im więcej treści (i ogólnie ruchu), tym więcej ludzi.

[–] dj1936@szmer.info 3 points 7 months ago

Chyba mam podobnie: w pracy mam kolezankę, która wzięła urlop, by pojechać kilkaset kilometrów na demonstrację do Warszawy (w obronie TVP, gdy PO nielegalnie je przejmowało). To zwolenniczka PiS.

Szanuję ją bardziej niż tych, którzy mają wszystko w dupie.

 

Zespół FRONTSTORY przedstawia historie warte śledzenia Krzysztof Story Dziennikarz FRONTSTORY Dzień dobry w nowym roku! Mam nadzieję, że zaczynasz go w dobrym nastroju. Mnie na początku roku 2025 ratuje to, że ze wszystkich sportów na świecie najmniej pasjonuje mnie piłka nożna. Gdyby było inaczej, to zapewne – jako rodowity wrocławianin – byłbym wiernym kibicem Śląska Wrocław i musiałbym się już teraz porządnie wkurzyć.

Nowym sponsorem wrocławskiej drużyny właśnie została Kuchnia Vikinga. Marka, oferująca diety pudełkowe, należy do spółki Wschodni Front, której współwłaścicielem jest Paweł F. – w zeszłym roku skazany za udział w zorganizowanej grupie przestępczej (był oskarżony o udział w bójkach). Według prokuratury gang trudnił się sutenerstwem i porwaniami, a do brutalnych, kibolskich ustawek rekrutował białostockich skinów.

Oskarżenia, a nawet wyrok dla jednego ze współwłaścicieli nie przeszkadza „Vikingom” we współpracy ze światem piłki nożnej. Poza Śląskiem Wrocław firma sponsoruje też Piasta Gliwice, pół roku temu temu została oficjalnym partnerem reprezentacji Polski.

[–] dj1936@szmer.info 1 points 7 months ago

To by było logiczne. Lepiej być bezpańskim, niż mieć pana :)

[–] dj1936@szmer.info 1 points 7 months ago (2 children)

W Rumunii jest masa bezpańskich psów. Raczej łagodne, śmigają sobie watahami (:

[–] dj1936@szmer.info 1 points 7 months ago
 

Spis treści: 0:00 Wstęp 1:26 Struktura oskarżenia w lustrze 3:26 Lustrzana polityka: historia 7:41 Sześć funkcji lustrzanej propagandy 15:20 Uprzedzenia wtórne 18:26 Jak nie dać się wrobić w lustrzaną propagandę 22:20 Słoń w pokoju: antysemityzm 23:50 Dla kogo jest propaganda? ‪@Szymonmowi‬ 26:37 Zakończenie

 

Z okazji świąt, obchodzonych przez chrześcijan jako Boże Narodzenie, chciałabym zabrać głos w sprawie ostatnio popularnej krytyki chrześcijaństwa. Krytyka często jest słuszna. Niestety obok tej słusznej krytyki pojawia się wiele naładowanych emocjonalnie, bardzo nieżyczliwych interpretacji. Pełnych niezrozumienia, przeinaczania faktów, wypowiedzi opartych na resentymentach i skrzywionych przez negatywne nastawienie nawet do najbardziej pozytywnych aspektów tej religii, do najlepszych intencji i najlepszych czynów jej wyznawców.

Czym jest chrześcijaństwo? Jako osoba wychowana w środowisku chrześcijańskim, ale obracająca się również poza nim mam pewne spostrzeżenia. Myślę, że najlepiej zilustrować je za pomocą słowa i obrazu:

O jarzmie i wyzwoleniu

Przypomina mi się scena z filmu „Misja” z 1986 roku. Rodrigo Mendoza – najemny żołnierz i łowca niewolników – postanawia odpokutować za wszystkie winy. Bierze ze sobą całą zbroję, związaną w tobołku, przywiązuje ją sznurami do piersi i dźwiga przez bardzo trudną drogę w górę wodospadów. Nie wchodząc w szczegóły (kto nie widział filmu – polecam obejrzenie), muszę tu przypomnieć przynajmniej dwa dodatkowe fakty. Po pierwsze Mendoza zabił w gniewie ukochanego brata. Dopiero ten czyn go otrzeźwił. Jednak między zabójstwem a podróżą pokutną mija sześć miesięcy. W tym czasie nasz bohater siedzi w więzieniu czekając na śmierć, nie widzi dla siebie żadnego zbawienia. Ma też mnóstwo czasu, żeby zastanowić się nad innymi zbrodniami, które popełnił w życiu. Po drugie Mendoza podróżuje do misji jezuickiej założonej wśród Guaranów. U celu podróży czekają ludzie, których bliskich mordował i porywał na niewolników. Wie dokąd idzie. Jest gotów na wszystko. Mają prawo poderżnąć mu gardło.

Kiedy wreszcie dociera z całym bagażem nad wodospad Guaranowie wybiegają na spotkanie misjonarzy. Zatrzymują się jednak widząc Mendozę, który ostatkiem sił wlecze za sobą cały bagaż. Rozpoznają go jako łowcę niewolników. Najgorszy wróg zdaje się teraz całkowicie na ich łaskę. Jeden chwyta za nóż i przystawia mu do gardła. Mendoza nie reaguje. Patrzy tylko w oczy prowadzącemu misję (ojcu Gabrielowi), ten coś mówi do przywódcy Guaranów. Trzymający nóż zamiast poderżnąć gardło mordercy, przecina sznury i zrzuca jego zbroję w przepaść. Dopiero wtedy pokutujący Mendoza zaczyna płakać.

To jest dla mnie potęga chrześcijaństwa w najlepszym wydaniu. Potęga wybaczania polega na tym, że wybaczasz przede wszystkim dla siebie, jednocześnie tworząc dialog i wspólnotę. Wybaczający tworzy dobro, którego nikt nie może mu odebrać, nawet jeżeli ten, któremu wybaczono znów zejdzie na złą drogę.

Scena pokuty Mendozy jest naładowana znaczeniami. Człowiek, który nie potrafi sobie wybaczyć, nie może się pozbyć bagażu, ale obciąża tym bagażem również innych, którzy zgodzili się mu pomóc. Jeżeli obejrzeliście scenę z filmu – jest tam moment, w którym ojciec Gabriel trzyma linę, po której wspina się Mendoza ze swoim bagażem. Chwila nieuwagi sprawia, że obaj mogą spaść w przepaść. Gabriel podejmuje jednak ten wysiłek. Kiedy jeden z zakonników lituje się nad pokutnikiem i odcina linę, Mendoza wraca po bagaż, dodatkowo opóźniając marsz i dokonując jeszcze większego wysiłki. Bagażu nie może też odciąć nikt poza tym, kogo skrzywdził, tym który miałby prawo go zabić.

Przywołując obraz z „Misji” mam w głowie całkiem niechrześcijańską wypowiedź Tysona Yunkaporty. Yunkaporta – należący do aborygeńskiego klanu Apalech z Queensland – przedstawia w swojej książce „Sand Talk” rdzenną perspektywę widzenia i działania w świecie. Między innymi mówi o wybaczaniu. W jego społeczności ktoś kto zawinił powinien ponieść karę. Jeżeli ją odbędzie, wina zostanie mu zapomniana i zaczyna od nowa z pełnym zaufaniem społeczności. Jest to – paradoksalnie – dużo rzadziej spotykane w przekonaniach i prawie społeczeństw rzekomo wywodzących się z kultury chrześcijańskiej. W naszej kulturze przypominanie, że pierwszym świętym w raju – według Ewangelii i tradycji – był tzw. dobry łotr – jest zawsze szokujące. Gość całe życie grzeszył i dopiero wisząc na krzyżu obok Jezusa poprosił go „wspomnij na mnie gdy przybędziesz do swojego Królestwa”. Na co Jezus odpowiada „dziś jeszcze będziesz ze mną w raju”. I to jest pierwszy święty? Nie wszyscy, którzy chodzili za Jezusem, rozdawali swoje majątki ubogim, karmili głodnych i opatrywali chorych?

O dominacji, uniwersalizacji i wolności w dialogu

Największym błędem chrześcijaństwa, z którego wynikło najwięcej krzywd była próba jego uniwersalizacji na siłę. Chrześcijanie, przekonani, że ich religia jest najlepsza i jedynie słuszna, nieśli ją wszystkim. Czasami pokojowo, czasami ogniem i mieczem. Oczywiście kryły się pod tym inne interesy – np. podporządkowanie papieżowi i cesarzowi, włączenie pod panowanie danego władcy (co zresztą też pokazuje film „Misja”), nowe źródło siły roboczej, surowców i podatków itp. Wielu chrześcijan uważało i do dziś uważa jednak całkiem bezinteresownie i szczerze, że tylko ochrzczeni trafią do raju (zaprzecza temu historia łotra), dlatego rozprzestrzenianie chrześcijaństwa po świecie uważają za swój obowiązek.

Bardziej zaangażowani ateiści przejęli to misyjne myślenie od chrześcijaństwa. Wizja raju na ziemi, wolnego od religii nie jest nowa. Podobno to Diderot miał powiedzieć, że „ludzie dopiero wtedy będą wolni, kiedy udusi się ostatniego króla wnętrznościami ostatniego z księży”. Współcześnie w pewnych kręgach ten cytat krąży jako jakaś ponadczasowa mądrość. Tak naprawdę jest to przekonanie prywatne pana Diderota. Z naszej perspektywy historycznej, ponad 200 lat później, powinno być jasne, że nie tędy droga. W nowożytnej Francji kościół i monarchia mogły się wydawać największymi potęgami. Dziś królowie pełnią role symboliczne, często zresztą w bardzo demokratycznych krajach. Problemem nie jest wyznanie ani tytulatura. Problemem jest władza bez sumienia. Dziś to władza częściej jest dzierżona przez świeckich polityków, a nawet bardziej przez narcystycznych, aspołecznych miliarderów. Kapitalizm, który w czasach encyklopedystów wydawał się drogą do wolności, jest dziś głównym źródłem zniszczenia i cierpienia. Socjalizm, który miał być odtrutką na kapitalizm, w nieodpowiednich rękach stawał się systemem totalitarnym, powodującym jeszcze większe cierpienia. Minęło wystarczająco dużo wojen i rewolucji, żebyśmy się nauczyli, że przejęcie dominacji przez nową grupę nigdy nie prowadzi do powszechnej szczęśliwości. Nieważne jak wspaniałe są ideały tej grupy. Nawet w najgorszych, beznadziejnych czasach liczy się to czy jesteś dobrym człowiekiem. I archetyp Jezusa oraz chrześcijaństwo w swoim najlepszym wydaniu jest jednym z kluczowych drogowskazów. Nawet jeżeli nie będziemy z niego korzystać (są przecież i inne), to nie mamy prawa zabierać go innym. Nie próbujmy panować nad innymi. Nie próbujmy udowadniać sobie, że jesteśmy lepsi. Nie próbujmy wszystkich nawracać ani wszystkich ateizować. Posłuchajmy, porozmawiajmy. Świat nigdy nie będzie idealny, ale główną przeszkodą na drodze do jego poprawy nie jest jakaś grupa ludzi myślących inaczej, a raczej nasza pycha, arogancja i chęć panowania. To prowadzi do przemocy, do totalitaryzmów i autodestrukcji. Chrześcijaństwo jest przede wszystkim wezwaniem do miłości.

Każdy potrzebuje odrobiny szaleństwa

A propos odcinania lin. Przypomina mi się jeszcze jedna scena z całkiem innego filmu – „Grek Zorba”. W rozmowie z „szefem” Zorba stwierdza – „każdy potrzebuje odrobiny szaleństwa, bo inaczej.. nigdy nie odważy się odciąć liny i być wolnym”

Czasami tym uwalniającym szaleńcem nie jest ten, kto sobie tę linę nałożył, ale ten, kto mu odpuścił, wbrew wszystkiemu i użył noża jako narzędzia wyzwolenia, nie przemocy. Ludzie boją się miłości, boją się szaleństwa. Bo boją się zaufać, nie wiedzą komu mieliby ufać, ale bez tego nie będą mogli odciąć liny. Ludzie nie będą wolni kiedy kogoś powieszą czy zaduszą (jak chce Diderot), ale kiedy odważą się odciąć liny.

Chrześcijaństwo jest potrzebne, potrzebne są też inne religie i potrzebny jest ateizm, który zawsze rzuca wyzwanie zbyt dobrze usadowionym w swoich kosmologiach systemom religijnym. Idealnie by było, gdybyśmy zamiast dopatrywać się najgorszego, szukali w innym lub innej tego co najlepsze. To jest agape. Gdybyśmy wzajemnie uczyli się od siebie tego najlepszego i pomagali mu rosnąć w nas. W tym co powstaje pomiędzy, rodzi się to co chrześcijanie nazywają Bożą obecnością. Czy nazwiemy to Bogiem czy nie – wcielenie miłości jest w czynach.

Wesołych Świąt!

view more: ‹ prev next ›