Ja pierdolę xD
Nie rozumiem.
Aa, to znam, czasem szukając cos tam czytam, ale nie zauważyłem tam mocno jakiejś agresji (ale może dlatego, ze w życiu widziałem jej dość sporo i mój punkt zero jest - niestety - przesunięty).
No, to tez klasyk - szlifowanie bez okularów, bo słabo widać, chodzenie na budowie bez kasku (chociaż od kilku lat dość mocno się za to na większych budowach wzięli i można wyłapać indywidualna karę), bo niewygodnie, koszenie trawy czy cięcie drzewa bez słuchawek, bo po co - i tak dalej.
Popularne jest tez dźwiganie w rękach/na plecach, zamiast np. przewieźć na wózku.
Jak szukałem pracy jako spawacz, to mi się po kilku tygodniach odechciało, bo na ogół proponowali niewiele ponad minimalna w takich warunkach pracy, ze z płuc nie byłoby czego zbierać.
Kurde, normalnie można by książkę o tym napisać - a może już jakaś jest?
Kiedyś czytałem „budowlanka. Patologie polskiej budowy” (czy jakoś tak). Była śmieszna, ale tam w sumie było o bardzo różnych wątkach związanych z praca na budowie lat zerowych. Polecam.
Co to za miejsce „Elektroda”?
Widziałem już trochę dziwnych zachowań różnych ludzi na budowach. Nie zdziwiłbym się, gdyby to była samowolka.
Dla przykładu (ale to tylko jeden z przykładów, niestety): pracowałem kiedyś jako dekarz z drugim pracownikiem. Mieliśmy płacone od godziny i na obiekcie, na którym robiliśmy, byliśmy sami. Mieliśmy do zrobienia wymianę ale kominiarskich z drewnianych (demontaż i zniesienie) na stalowe (wniesienie i montaż). Mieliśmy liny, szelki i wszystko co potrzebne, by założyć stanowisko wysokościowe i wykonać te prace w miarę bezpiecznie.
Ja tam pracowałem kilka dni, współpracownik był dużo bardziej doświadczony. Po śniadaniu mówię coś w stylu:
- No to zakładamy stanowisko i będziemy powoli działać, nie?
- ee tam, bez stanowiska.
- jak to bez? Czemu?
- ee, to szkoda czasu.
- jak nie będzie stanowiska, to ja nie wejdę na dach.
- No to będziesz mi podawał przez właz dachowy.
I faktycznie: stanowiska nie zrobił i chodził bez żadnego zabezpieczenia po tym stromym dachu. Znosił mi stare ławy do włazu, potem odbierał nowe, nosił je po dachu i montowal.
Pamietam, Ze jak szedłem na dwor po kolejne ławy, to kobieta robiła zdjęcia/film, bo nie mogła uwierzyć. Może gdzieś w internety to trafiło.
Mój kompan miał wtedy dziewczynę, która była w ciąży z nim. W tym czasie, mając płacone od godziny, chodził bez zabezpieczenia po dachu kilkupietrowego bloku, bo szkoda czasu na robienie stanowiska.
Jak to wytłumaczysz? Ja nie potrafię.
Czy sprawca był bialoskory katolik?
Sprawa wygląda tak: użyłem zewnętrzej kieszeni, podłączyłem do niej wyciągnięty wcześniej dysk i zgrałem wszystkie dane na inny komputer. A więc dane uratowane i humor dobry!
Gdy podłączyłem dysk z powrotem, wciąż jest taki sam problem. Może się jeszcze kiedyś za to wezmę...
Ten dłuższy komunikat pojawia się na bardzo krótko, ale nagrałem filmik i zrobiłem screena.
Polecam podcast Jana Śpiewaka, w którym rozmawia z kobietą, która przez lata prowadziła Żabkę.