didleth

joined 3 years ago
 

Prywatna firma oferuje aplikację, która ma rozpoznawać, czego dotyczy płacz dziecka. A "przy okazji" zbiera masę danych wrażliwych. Przeciętny rodzic malucha nie ma czasu na sen i zjedzenie posiłku - więc na czytanie polityki prywatności tym bardziej nie. A że wymagania stawiane rodzicom są dzisiaj mocno wyśrubowane, a matki zewsząd słyszą krytykę i niechciane rady - obawiam się, że wiele z nich zostanie ofiarami takiego marketingu... https://twitter.com/techspressocafe/status/1745147902614192471

0
submitted 2 years ago* (last edited 2 years ago) by didleth@szmer.info to c/cyberbezpieczenstwo@szmer.info
 

cross-postowane z: https://szmer.info/post/1897728

żeby nie było - nie krytykuję rodziców, po prostu uczulam. Ktoś, kto nie ma czasu na sen czy zjedzenie posiłku, zwykle nie ma go też na przeczytanie polityki prywatności...

[–] didleth@szmer.info 5 points 2 years ago (5 children)

umyka Ci sedno - osoby publiczne siłą rzeczy muszą bazować na ogóle publiczności, nie mogą ograniczać się do tego, co jest wiarygodne tylko "dla Ciebie". Jak już gdzieś dzisiaj pisałam - jeśli polityk lub polityczka ograniczy się do fediwersum, to w wyborach nie ma szans. Zasada "publikuj u siebie, udostępniaj wszędzie" jest imo najlepszą zasadą dotarcia to publiczności - i będą osoby, dla których posiadania konta na tt czy nawet tik toku będzie się zwyczajnie opłacać. Poza tym masz szybko wgląd w to, czym żyje internet, obóz "drugiej strony" i możesz reagować w razie potrzeby. A z punktu widzenia mojego - czyli osoby publicznej na poziomie "mam publiczne konto w fediwersum i ponad 150 obserwujących, ale moje bytowo-finansowe "być lub nie być" od tego nie zależy": konto na twitterze mam i na chwilę obecną nie zamierzam z niego zrezygnować. To źródło informacji i ten sam artykuł nie staje się mniej wiarygodny przez wrzucenie go na twittera, zwłaszcza, jeśli wrzuca go osoba publiczna o określonej renomie, plus z inbami na twitterze jest trochę jak z polityką (może dlatego, że na twitterze jest sporo polityki): to, że się nimi nie interesujesz nie znaczy, że Cię nie dotyczą i że ktoś ich nie wykorzysta przeciwko Tobie.

[–] didleth@szmer.info 1 points 2 years ago

widziałam info chyba na heise-online (albo netzpolitik? nie jestem pewna). Nieraz mam tak, że widzę info na wiarygodnym imo portalu po niemiecku czy angielsku, powielone na niezbyt wiarygodny portal polskojęzyczny, ale...szmer jest domyślnie polskojęzyczny. Nie wiem, jak lepiej linkować :-/

[–] didleth@szmer.info 1 points 2 years ago

no właśnie sęk w tym, że to nie jest takie oczywiste. Vide komentarze pod moim ostatnio wpisem, tym o obwinianiu matek. Ilekroć wychodzi temat równouprawnienia, praw dziecka itp. - to wybija takie samo szambo, jak na twitterze czy innym facebooku. Chciałabym któregoś razu powiedzieć dziewczynom (włączając w to twórczynie), które uciekły z fedi "wracajcie, już jest tam lepiej" - ale póki co nie mogę, bo nie jest. Poza tym w fediwersum nie ma możliwości cytowania toota. W domyślnej aplikacji mastodona nie ma przeglądania wedle list i nie da się zrobić komentarza "niewidocznego" - jest z automatu albo publiczny, albo tylko dla znajomych. Nie wiem, jak w innych aplikacjach. I komentarze są wyświetlane chronologicznie, więc przy dużej ilości trudno dotrzeć do tych najistotniejszych - dla mnie to nie problem, ale osoby publiczne obecne i tutaj i tutaj się na to skarżyły. Imo fediwersum ma szansę stać się realną alternatywą dla korpomediów - ale musiałoby mieć większe wsparcie logistyczne i finansowe.

[–] didleth@szmer.info 5 points 2 years ago (2 children)

nie próbuję z nimi wygrać ;p są silniejsi. I generalnie nie uważam izolacjonizmu (w kwestii dowolnej) za dobre rozwiązanie. Co innego, jak ktoś nie korzysta z tt, bo zwyczajnie nie czuje takiej potrzeby albo skutki negatywne przeważają dla niego nad tymi pozytywnymi. "Im mniej ludzi na Twitterze, tym większa szansa na przejście do fedi." - powiedziałabym raczej "im większa jakość fedi tym większa szansa, że ludzie tu zawitają". I to nad tym powinniśmy popracować. Zauważyłam w polskim Fedi duże ciśnienie przeciwko: ludziom używającym fb/tt, kobietom, dzieciom, ludziom nietechnicznym. Takie tworzenie tożsamości przez sekciarstwo. I to imo bardziej odrzuca ludzi od fedi. Znam wiele osób, które przez taką postawę odpuściło mastodona i ani jednej, która odpuściła szmer w imię "skoro część linków pochodzi z twittera to odpuszczę sobie szmer".

[–] didleth@szmer.info 2 points 2 years ago

no i pozostaje kwestia ludzi, którzy twittera mają, a mastodona nie

[–] didleth@szmer.info 4 points 2 years ago (4 children)

To złudne. Na twitterze jest polityka, i nawet, jeśli się nią nie interesujesz - to ona interesuje się tobą. Więc ignorowanie tego, co się dzieje na tt, to takie "nie będę obserwować wroga, nie obchodzi mnie, co przeciwko mnie szykuje".

Plus mój polskojęzyczny kontent na szmerze, poza rzeczami z panoptykonu i icd, pochodzi głównie z facebooka i twittera. No i na twitterze można prosić ludzi, by wrzucali coś na mastodona ;p a bez konta tego nie zrobisz

[–] didleth@szmer.info 4 points 2 years ago

dokładnie, przecież w pedagogice mówi się o tym od dawna, a wpływ takich treści analizowano, zanim jeszcze powstał tik tok. W szerszym kontekście - ogólnie ekranów i poszczególnych treści (bajki, socialmedia itp.), a nie tylko tik toka. Ale jak kiedyś użyłam tego argumentu w dyskusji (już nie pamiętam, czy chodziło o gry, czy filmiki) to usłyszałam coś w stylu "psycholożki, logopedki, pedagożki itp., to głupie baby, które były zbyt głupie by pójść na informatykę więc poszły na jakieś studia humanistyczne, żeby potem wkręcać głupoty innym głupim i naiwnym babom i na nich zarabiać". I dyskutuj tu z takimi...

[–] didleth@szmer.info 0 points 2 years ago (1 children)

z tą kurą w żywieniu zbiorowym to też nie do końca, bo masę jedzenia się wyrzuca. Natomiast co do FOSS - to już kwestia dobrych nawyków. Co innego używać zamkniętego oprogramowania specjalistycznego, bo po prostu obiektywnie w danej dziedzinie jest dużo lepsze od wolnego, a co innego używać np. Worda do pisania bo "wszyscy używają". Ja osobiście mam problem z przeglądarką Duck Duck - jest tak słaba, że wolę google. Ale też mam w planach przetestować inne alternatywy, tylko czasu ciągle brak...

Coś, co mnie wyjątkowo boli: to nieraz studentom oferuje się darmową wersję oprogramowania dostępnego na windows, nawet, jeśli jest ono dostępne na linuxa (czy nawet pierwotnie było pomyślane na linuxa głównie). I jak student chce mieć na linuxa, to musi sobie kupić, jak ma windowsa - dostanie od uczelni dostęp gratis. Albo wymóg używania Worda na przedmiocie polegającym de facto na przepisywaniu tekstów i zrobienie przepisów, oc z odpowiednim formatem, zamkniętym fontem itp. Po co?

[–] didleth@szmer.info 0 points 2 years ago (3 children)

indywidualne wybory też są jak najbardziej istotne - wnoszą temat w dyskurs społeczny, a z psychologicznego punktu widzenia dają jednostce poczucie, że "nie jest sama". To wbrew pozorom, w dowolnej dziedzinie, zajebiście dużo. Myślę, że jakbyś zbadał historię ludzi walczących systemowo z BigTechami, to w wielu przypadkach na jakimś etapie prędzej czy później pojawiła by się inspiracja w postaci "ktoś pokazał, że się da". Natomiast wybór jednostki to jedno, a rozwiązania społeczne czy systemowe to drugie. I żeby mieć więcej tego pierwszego, potrzebujemy więcej tego drugiego.

[–] didleth@szmer.info 1 points 2 years ago (5 children)

Windows albo nie ma porządnego zamiennika. Jeśli libreoffice można jakoś przełknąć, ustępuje Office ale wiele jest niedoróbek, to spróbujcie zastąpić AutoCAD librecadem. Przykładów są setki. Do tego łatwość obsługi: dlaczego mam marnować czas na konfigurację Linuxa, kiedy Windows po prostu sam instaluje sterowniki. Wiem, że jak się wyłączy opcje prywatności to te korpo dalej śledzą, ale szkoda mi życia na szukanie po necie jak uruchomić jakaś podstawową funkcjonalność lub naprawić usterkę we FOSS. Używałem różnych linuxów i FOSS ponad 10 lat i niestety nie mogę powiedzieć, że są tak dopracowane jak własnościowe oprogramowanie z korpo, pomimo że najchętniej bym je podpalił.

mylisz skutek z przyczyną. To trochę jak z religią i etyką w szkole - nic dziwnego, że Polacy głosują na partie kościelne, że chrzczą dzieci, że uważają kobietę za rodzaj podczłowieka, jeśli tłucze im się to do głów 2 razy w tygodniu przez 12 lat. Z Microsoftem czy innymi BigTechami jest podobnie, a nawet gorzej - dominują w szkołach, ludzie się do nich przyzwyczaili i upłynie rzeka czasu, zanim np. do pedofilii na fb (nie narusza ich standardów) ludzie zaczną podchodzić podobnie, jak do tekstów o "dzieci lgną do księży" w kościele. To, że obecnie rośnie świadomość w sprawie chociażby nieposyłania dziecka na relę to rezultat lat pracy, a i tak jeszcze długa droga przed nami. Jeśli chodzi o dominację big-techów - nie jesteśmy nawet na początku, fani MS czy FB zachowują się nieraz, jak rasowe mohery z kółka różańcowego nasyłane przez pewnego ojca z Torunia. I rozumiem Twoje problemy, bo sama mam podobne, nieraz (wedle jednych z wygodnictwa, wedle innych z bezsilności) wybieram rozwiązania oferowane przez "tych złych". Ale samo nic się nie zrobi, a jeśli już uda się doprowadzić do sytuacji, w której dla młodzież chińska czy amerykańska korporacja nie będzie bogiem - to połowa sukcesu za nami. Bo ta młodzież pójdzie do pracy czy na studia i tam może opracować własne rozwiązania i wepchnąć je na rynek. Tylko garstka wolontariuszy/ek to za mało. Wiem, że anarchist(k)om się to nie spodoba - ale tutaj potrzebne są regulacje na poziomie unijnym, które wchodzą, tylko żeby jeszcze administracja poszczególnych krajów nie miała ich w dupie... Chyba poseł Gramatyka pisał na mastodonie o poprawce, by MObywatel był otwartoźródłowy, bo coś finansowane przez obywateli powinno być otwarte - i super, tylko że jakiś czas później pan Cieszyński mówił już o łączeniu mObywatela z Microsoftem...I dochodzi do tego fakt, że kwestie związane z cyfryzacją czy prywatnością to w Polsce nisza. Mało kto, także w polityce, się tym zajmuje. A paradoksalnie, gdyby nie afera z pegasusem, byłoby jeszcze gorzej

[–] didleth@szmer.info 0 points 2 years ago

dziecko nie pisz komentarzy po pijaku, bo gubisz i sens, i literki...

view more: ‹ prev next ›