poza tym niech ktoś wupuści deepfake, nawet z oznaczenie, tuż przed wyborami. Przecież wiadomo, że nie wszyscy się zorientują, a zdeepfejkowany nie zdąży zareagować...
didleth
no właśnie uznali, że nie widzą problemu nie oznaczając...
Natomiast historia o danych umożliwiających identyfikację os.fiz. jest prawidłowa tylko przy dodatkowym założeniu, że taki zbiór charakteryzuje tylko jedną osobę, czego bez dostępu do całej bazy się nie dowiemy.
zdecydowania większość. Teoretycznie organizacja religii powinna wyglądać podobnie, jak organizacja etyki. Nie wygląda. Są przedszkola państwowe, w których religii nie ma - bo rodzice sami z siebie o nią nie wystąpili. W szkołach już tak dobrze nie ma, nauczyciele podsuwają świstki rodzicom, namawiają, jojczą, straszą, "niechcący" uprowadzają dziecko na religię w nadziei, że bezbożny rodzic "zmądrzeje", a szkoła będzie mieć "mniej kłopotu" itp. Niektóre placówki wprost żądają deklaracji negatywnej - według raportu WoR z 2022 roku było tak w ponad 19%. Tu masz raport WoR https://wolnoscodreligii.pl/2022/05/10/raport-z-badania-ankietowego-mapa-nierownosci-w-szkole-prowadzonego-przez-fundacje-w-ramach-programu-rownosc-w-szkole-dzialania-na-rzecz-praw-mniejszosci-bezwyznaniowej/
"jest prawidłowa tylko przy dodatkowym założeniu, że taki zbiór charakteryzuje tylko jedną osobę" - przecież bardzo często charakteryzuje tylko jedną osobę. Na tle klasy widać, kto jest szczególnie wysoki, a kto szczególne drobny, kto poszedł do szkoły wcześniej, a kto powtarza klasę więc ma inny rocznik itp. W mojej szkole policealnej jakiś czas temu była rzekomo anonimowa ankieta, wymagająca podania płci i rocznika - co przy takiej kombinacji identyfikowało w zasadzie połowę grupy, jak nie więcej
zgodnie z prawem szkoły nie mają prawa podtykać rodzicom pod nos karteczek ze zgodą dot. chodzenia na religię. Zgadnij, ile szkół się tym przejmuje. Tutaj obstawiam, że będzie podobnie. Bo jak niby kluby miałyby wyłowić te talenty bez danych osobowych? Dane osobowe to nie tylko imię i nazwisko, a wszelkie informacje pozwalające zidentyfikować daną osobę. Innymi słowy, jak klub dostanie informację, że dziewczynka o wzroście takim i takim z rocznika takiego i takiego rzuciła piłką na 5m, to też będą dane osobowe, bo pozwolą zidentyfikować daną dziewczynkę.
nawet się nie łudzę, czy będą anonimizowane. Nie będą. Szkoły już teraz są na bakier z RODO
A testy sprawnościowe to prosty sposób na to, by dziecko do sportu zniechęcić. Jeśli teraz dziecko w spektrum boi się niektórych ćwiczeń, to sensowny i kompetentny nauczyciel może je zachęcić do innych. Po wprowadzeniu przymusowych testów będzie albo de facto znęcanie się i zmuszanie do wykonania ćwiczenia, przed którym dziecko ma opory natury psychologicznej - więc jego wyniki i tak będą niemiarodajne, albo posypie się więcej zwolnień z WFu
"szczerze mówiąc naruszanie RODO nie jest kontrowersyjne" to polskie przekleństwo. Chociaż miałam nadzieję, że po ostatniej akcji z ujawnieniem danych przez ministra zdrowia coś się już ruszyło... Ad "po co klubom sportowym takie dane" - polecam książkę "Wiek kapitalizmu inwigilacji", wprawdzie dotyczy korpomediów, a nie klubów sportowych ale dobitnie pokazuje, co można zrobić z danymi osobowymi. A po co klubom dane - ci uczciwsi wykorzystają je do reklamy personalizowanej, czegoś w stylu "pani syn daleko skacze w dal, więc niech go pani zapisze do naszego klubu sportowego". Wielu z nich nawet będzie mieć szczere i dobre intencje. Specjaliści od marketingu zrobią to w formie "jeśli kocha pani swojego syna, to weźmie pani pożyczkę i zapisze do naszego klubu, bo jak pani tego nie zrobi, to zmarnuje jego talent, szanse na lepsze życie" itp. łzawe historyjki. W części przypadków zapewne usłyszymy coś w stylu "wprawdzie pani dziecko ma talent, tak wynika z otrzymanych danych, no ale ostatnio zbierała pani podpisy pod petycją przeciwko wycince parku, jak przyjmiemy pani dziecko, to burmistrz nas do żadnej szkoły nie wpuści, no sama pani rozumie...". Ci mniej uczciwi zapewne będą po prostu sprzedawać dalej dane, żeby dorobić. Ci najgorsi...cóż, kler jest powszechnie na cenzurowanym, pracownikiem czy wolontariuszem klubu sportowego nie jest trudno zostać, jeśli pedofil zwietrzy okazję typu "mogę sobie przeglądać dzieciaki wedle parametrów i przekonać naiwnych rodziców jakiegoś drobnego dziecka, że z nim popracuję, za darmo, wyniki będą lepsze..." - resztę dopowiedz sobie sam
I jeszcze jeden aspekt, znany chyba wszystkim rodzicom drobnych dzieci: opieka państwowa to koszmar, jak zrobisz research i znajdziesz sobie lekarza, który nie będzie się czepiał, to i tak prędzej czy później jest ryzyko, że dziecko trafi na losowego lekarza albo do szpitala żądającego gruszek na wierzbie, byle tylko dziecko odpowiednio odhaczyć w tabelce i odsądzającego rodzica od czci i wiary. Teraz ta "funkcja" przypadnie szkołom, której już i tak są z rodzicami na bakier (bo prozaicznie nie każdy rodzic jest fanem Czarnka i Roszkowskiego). I zacznie się "nie chce pani posłać dziecka na religię? to wzywamy MOPS, bo dziecko jest szczupłe, więc zaniedbane" itp...
kluby sportowe. Z całym balastem wszystkiego, co z tym powiązane, od "czemu do szkoły ma wstęp jedynie ulubiony klub burmistrza, a reszta jest zbanowana", po prowadzone w szkołach akcje rekamowe typu "mamy drogie zajęcia dla dzieciaków, zrobimy w szkole darmową lekcję próbną i bez pytania o zgodę wrzucimy fotki dziecka na fb, a rodzice niech płacą i zapisują". Tyle, że do tej pory były to informacje ogólne, a na podstawie danych kluby dostaną możliwość tworzenia reklam spersonalizowanych
y tu jesteście, ale to miejsce jest toksyczne [bo: to i to…] i dlatego zapraszam was tam gdzie możemy budować internet wolny od korporacji. Itd… ". Jest ktoś ze świata (polskiej) polityki, kto odważy się na ta
Czy ktoś w polskiej polityce prezentuje proponowane przez Ciebie podejście - nie wiem, prozaicznie nie widzę powodu, by szukać tweetów kogoś, kogo i tak obserwuję na mastodonie. Chociaż to, że partia Razem ma własną instancję świadczy imo właśnie o tego typu (fedi lepsze od tt, bo...) podejściu - i realnie postują, w przeciwieństwie do swojego niemieckiego "odpowiednika" (wiem, że nie da się tego przełożyć 1:1) - odkąd w instancji die Linke siadła synchronizacja z twitterem czy coś w ten deseń, to nie ma ani ich (jako partii) tootów, ani reakcji na zgłoszenie problemu...
Ale generalnie w polskiej polityce ogólnie nie ma specjalistek, które zajmowałyby się kwestiami dot. prywatności, cyberbezpieczeństwa itp. W ogóle nie kojarzę takich, które byłyby w tych tematach bardziej aktywne - w komisji cyfryzacji była jedna pani na 18 panów, potem łaskawie "sfeminizowali" - i było 3 na 21, ale wszystkie z PiSu. Moje ulubione polityczki tych tematów w ogóle nie ruszają (bo mają masę innej roboty) - nie wiem, jak to wygląda w przypadku polityków, bo wszystkiego nie śledzę. Przy wyborach na prezesa UODO żadna z partii opozycyjnych nie zgłosiła swojego kandydata. Prywatność i wolność od korpomediów to w polityce po prostu nisza. Brak aktywności politycznej w fediwersum to objaw powyższego, a nie jego przyczyna. Tym bardziej więc doceniam ludzi ze świata polityki, którzy się na konto w fediwersum zdecydowali. Taki poseł Michał Gramatyka, chociaż nie jest z mojej opcji politycznej, imo naprawdę dobrą robotę robi, dobrą robotę odwala też Pola Matysiak, która specjalizuje się w transporcie publicznym i nie wymagam od niej, by specjalizowała się w tematyce prywatnościowej (chociaż imo coraz lepiej jej w tym idzie), tak jak ode mnie nie wymaga się, bym ja zajmowała się tematyką transportu publicznego. Niedawno w fedi pojawiło się małopolskie KOD. I dobrze, że oni wszyscy (Pola Matysiak, Michał Gramatyka, Razem, KOD) są, przecierają szlaki dla kolejnych. Są też w świecie polityki ludzie, którzy przekazali dalej pytania Panoptykonu - gdy ten nie został dopuszczony do głosu, są tacy, którzy zablokowali lex inwigilacja, teraz jest szansa na to, że Polska wraz z paroma innymi państwami przyblokuje kontrolę czatu - mimo, iż większość krajów unijnych, wbrew opinii własnych prawników, ją popiera. Innymi słowy - ogólnie jest źle, ale nie beznadziejnie i warto wspierać tych, którzy cokolwiek w temacie robią
Nie przesadzałabym. Można im trochę rzeczy zarzucić, ale na tle reszty mainstreamu nie wypadają źle. Przede wszystkim: mają dużo treści po polsku, nieraz przyzwoicie opracowanych. I przede wszystkim: jeśli chcemy, by więcej wartościowych treści było w innych miejscach, musimy wspierać niezależne dziennikarstwo, organizacje zajmujące się ochroną prywatności, projekty typu fediwersum itp. Netzpolitik.org robi świetną robotę - ale dotacje z darowizn mają takie, jakie się żadnemu polskiemu niezależnemu portalowi nie śniły, więc zasoby też odpowiednio większe. Inne pytanie - co zamiast cyberdefence24 byś polecił? Techspresso.cafe, Fundacja Panoptykon, Internet Czas Działać, niebezpiecznik, Z3S - coś jeszcze?
to akurat kwestia tego, w jaki sposób big-techy zdobywają wpływy, jak na to reaguje władza i społeczeństwo
No nie. Faza odpowiadania na wszystko "kupa" (jak Elonek do dziennikarzy) to przedszkole, zerówkowicze i dzieci z I-III już więcej ogarniają, a co dopiero taki 12latek
no....tak, dokładnie o to chodziło - użyłam skróty myślowego, ale masz rację